#1
Darlene już dawno ruszyła ze swoim życiem, gdy plany na życie nieco się zmieniły. Przeżyła lepsze, jak i gorsze momenty. Jednak nigdy nie potrafiła zapomnieć o tym, że została przekupiona pieniędzmi. Wzięła je i uciekła jak szczur, nie dając żadnych oznak życia mężczyźnie, z którym planowała wspólną przyszłość. Czuła się podle, ale po tylu latach pogodziła się z tym, że Kyle przez większość czasu nazywał ją suką przez to, co zrobiła. Brała na siebie całkowitą odpowiedzialność za rozpad związku. W każdym razie, wyjechała do Nowego Jorku, chciała zacząć nowe życie, bez rozpamiętywania przyszłości. Postanowiła wstąpić do policji, aby później piąć się w górę. Postawiła na karierę, która w tej chwili była na pierwszym miejscu. Gdy udało się jej dostać do FBI, była z siebie bardzo dumna. Kochała Nowy Jork, ale była zmuszona do przeprowadzki do Seattle, bo tam czekało na nią miejsce. Zgodziła się. Nie miała żadnych obowiązań, dzieci nie miała, faceta także. Nie był to dla niej problem.
Miała być w przedziale z jakimś mężczyzną, o którym mało wiedziała i nikt nie chciał zbyt wiele mówić. Wiedziała tylko tyle, że miał na imię Kyle. Nic poza tym. Jak to blondynka, nie pomyślała, że mógł to być ktoś, kogo zdążyła już kiedyś poznać. Siedziała na jednej z obszernych kanap w biurze szefa z założoną nogą na drugiej. Spięła się w momencie, gdy drzwi otwierały się. Zamarła. Nie dowierzała. Miała taką minę, jakby zobaczyła ducha. Czy to był jakiś chory żart? Dobrze, że w tej chwili siedziała, bo padłaby na podłogę i już więcej nie wstała. Obrzuciła mężczyznę spojrzeniem i trochę się speszyła. – Jeśli to nie jest problem, mogę zostać przydzielona do kogoś innego? – ta, bo na pewno na to pójdą. Zresztą, jeśli Kyle zgodziłby się, to może nie byłoby wielkiego problemu. Powinna była zachować się profesjonalnie, ale w obecnej sytuacji nie potrafiła. Nie mogła patrzeć Fergusonowi w oczy. Co za wtopa.