Forteca Domi i Natki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksCalendarLatest imagesFAQSzukajUżytkownicyGrupyRejestracjaZaloguj

 

 #1 Ławki gdzieś w parku

Go down 
AutorWiadomość
Alexander S. Campbell

Alexander S. Campbell


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:28 pm

#1

Alex wiedział, że to co sobie zaplanował jest trochę chore i nie fajne w stosunku do zainteresowanej osoby, ale chciał jej jakoś pomóc, naprawdę. Podczas operacji małej dziewczynki zrobił wszystko co w jego mocy, żeby ją uratować. Posiada ogromne doświadczenie w swojej dziecinie, ale nie jest Bogiem. Starał się jak mógł, chciał ratować tego dzieciaka. Operacja totalnie go wykończyła i trwała wiele godzin. Nie udało się. Nie skarżył się broń boże! Jest lekarzem i to jest jego obowiązkiem by ratować ludzkie życie, jednak bywają takie momenty, że nie da się, ponieważ dany przypadek jest za trudny do uratowania. Takim przypadkiem była mała dziewczynka. Sam nie wiedział skąd mu się to wzięło, ale chciał jakoś pomóc kobiecie, która straciła dziecko i to robił, chociaż ona pewnie najchętniej wpakowała by mu widelec w oko na sam widok Campbella, ale cóż. Chyba odczuwał to jako coś osobistego, ponieważ sam miał dziecko i w dodatku stracił swoją żonę w wypadku samochodowym. Mało kto o tym wiedział, bo nie mówił zbytnio o swojej przeszłości. Nie chciał do tego wracać, rozgrzebywać starych ran, które nadal bolą, ale już trochę udało im się zagoić. Poczucie straty oraz tęsknoty jest czymś obezwładniającym.
Wracając do teraźniejszości. Alex dowiedział się, że Felicity jest architektem wnętrz, a on miał zamiar skorzystać z jej usług. Chciał na nowo urządzić pokój swojej córki, a on jako facet nie miał bladego pojęcia o tym jak ma to wyglądać. Ma być różowe? Niebieskie? Cholera wie. Teraz Maia śpi w jego pokoju, ale jest coraz starsza i powoli musi się przyzwyczajać do swojej przestrzeni. Dlatego też umówił się z kobietą w Parku. Miała nie wiedzieć kim jest klient, który zlecił jej pracę w swoim domu, bo na pewno by odmówiła, a tego nie chciał. Zachowuje się lekko irracjonalnie, ale co miał zrobić? No nic. Usiadł na ławce i cierpliwie czekał na pojawienie się blondynki.
Powrót do góry Go down
Felicity Millington

Felicity Millington


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:29 pm

#1

Felicity powoli przyzwyczajała się do nowej rzeczywistości, w której nie uczestniczyła już mała Grace. Robiła wszystko, aby o tym nie myśleć, ani nie wracać do sytuacji, przez którą prawie serce wyskoczyło jej z piersi. Nie chciała rozpaczać w nieskończoność, ale było jej po prostu przykro, że lekarz, który znał cały przypadek od samego początku nie poradził sobie z tak trudnym, ale i ważnym zadaniem. Nie była w stanie pogodzić się z tym, że obiecywano jej tak naprawdę bardzo dużo, a ostatecznie została z niczym. Musiała spakować wszystkie rzeczy córki i po prostu oddała potrzebującym zabawki oraz ciuchy. W tej chwili pokój stał pusty oraz zamknięty na klucz i nie wiedzieć czemu, ale schowała go gdzieś w swoim wielkim domu i nawet zapomniała, gdzie mogła go położyć. A może zrobiła to specjalnie? Nie była jeszcze gotowa na to, aby urządzić inaczej jakoś ten pokój. Była przekonana, że już zawsze będzie należał do Grace, nawet jeśli już jej nie było. Unikała kontaktu z lekarzem, który był niczym wrzód na tyłku i nie chciał dać jej spokoju. Usilnie próbował odkupić swoje winy za to co się stało. Miała wielką ochotę zrobić sobie w salonie tarczę z jego twarzy i rzucać w nią rzutkami. Felicity była zdolna do czegoś takiego i nikt, ani nic nie powstrzymałby jej przed zrobieniem czegoś takiego.
Dzisiaj zaplanowała sobie cały dzień, a do domu miała wrócić dopiero wieczorem. Wszystko, byleby nie spędzać w czterech ścianach jak najwięcej czasu w samotności. Nie lubiła tego. Zresztą, cisza była przytłaczająca, więc zazwyczaj włączała sobie ostrego rocka, aby zagłuszyć wszystkie złe myśli, które towarzyszyły jej wtedy. Nie wiedziała tak naprawdę, kim miał być jej potencjalny nowy klient. Kontaktował się tylko i wyłącznie drogą mailową, czyli taką oficjalną. Może był jakąś grubą rybą? W Berrylane? Meh, na pewno nie. Zabrała ze sobą wszystkie swoje projekty, które były jej najlepszą wizytówką i pognała na spotkanie z tajemniczym mężczyzną.
– Nie wierzę – prychnęła, mając ochotę sięgnąć po jakiś kamień i cisnąć nim w Campbell’a. – Ty tylko udajesz czy naprawdę jesteś taki głupi? – oparła ręce na biodrach, gotowa zabić go wzrokiem. Szkoda tylko, że nie posiadała takich mocy, bo w głowie zrobiła to już milion razy.
Powrót do góry Go down
Alexander S. Campbell

Alexander S. Campbell


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:29 pm

Alex na pewno niczego nie obiecywał kobiecie. Nie należy do typu lekarzy, którzy wychodzą do pacjenta z lekkim uśmiechem mówiąc, że się uda i takie inne bla bla. Dla niego jest to totalnie bez jakiegokolwiek sensu, bo jak można mówić coś takiego skoro się tego nie wiem? On wykłada tylko suche fakty w jaki sposób będzie przebiegał dany zabieg czy większa operacja. Powiedział co tak naprawdę może się stać, niczego nie obiecywał. Przypadek małej Grace był bardzo poważny i z całych swoich sił próbował ją uratować, ale mu się nie udało. Włożył w to całe swoje umiejętności, jeżeli można coś takiego powiedzieć. Walczył o nią. To nie jest tak, że jeżeli jest ciężki przypadek, a wręcz krytyczny to się poddaje. Nie należy do takiego typu lekarzy, wlaczy do końca, jak by każde dziecko było jego, chociaż tak nie jest. Nie powinien się przywiązywać do dzieciaków, ale jak można nie polubić albo nawet pokochać małego szkraba, którego odwiedza się częściej niż właśnie dziecko? No właśnie nie da się. Dla dorosłych ludzi bywa okropny, zimny, oschły, wredny i nie miły. Można tak wymieniać w nieskończoność i on doskonale zdawał sobie sprawę. Zna się dobrze i wie jak reaguje w różnych ludzi oraz różne sytuacje.
Od razu zauważył, że Felicity gdyby mogła to by go zabiła. Bardzo mocno na jego twarzy chciał się pojawić wielki uśmiech satysfakcji z tym wiązany, czuł nawet jak kąciki jego ust drgają, ale się powstrzymał. Udało się! Zachował kamienną twarz. Zachował bezpieczną odległość, bo cholera wie co strzeli tej kobiecie do głowy, a nie chciał dostać w pysk. Dla swojego bezpieczeństwa również rozejrzał się czy aby czasami kobieta nie ma czegoś niebezpiecznego pod ręką. Na szczęście nie.
- No ja widzisz się. - powiedział oschle patrząc na nią mocno, można nawet powiedzieć, że surowo. - A ty jesteś z przedszkola, że masz odzywki na poziomie przedszkolaka? - zapytał cały czas siląc się na powagę. - Umówiłem się tu z tobą w zawodowej sprawie. - dodał.
Powrót do góry Go down
Felicity Millington

Felicity Millington


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:29 pm

Może i nie obiecywał jej niczego dosłownie, ale zasiał odrobinę nadziei na to, że być może Grace w końcu miałaby zdrowe serduszko. To wystarczyło, aby kobieta rozpadła się na milion kawałków, gdy dowiedziała się, że jej mała córeczka nie przeżyła operacji. Nie potrafiła pogodzić się z tą myślą. Nie była przygotowana na to, że jej dziecko zakończy życie szybciej, niż ona. Oddałaby wszystko, aby zamienić się z Grace miejscami. Wolałaby, aby to dziewczynka przeżyła życie najlepiej jak tylko mogła, bo Felicity miała już swoje lata i na niektóre rzeczy była już po prostu za stara, aby wcielić je w plan na przyszłość. Tak naprawdę to poza nią nie miała nikogo. Nie miała kontaktu z facetem, który zmajstrował jej to dziecko. Całe szczęście, bo chyba zrobiłaby mu krzywdę. Millington kierowały czasem emocje i dała się im ponieść, wdając się w jakąś bójkę, ale od zawsze bywała porywcza i każdy, kto ją znał miał – a raczej powinien mieć tego świadomość. Wracając do relacji tej dwójki, ona naprawdę ufała Alexowi i wierzyła w jego umiejętności. Nie bez powodu wybrała jego, a nie innego chirurga, który zająłby się Grace. Najzwyczajniej w świecie zawiodła się i nie potrafiła pogodzić z faktem, że tak wybitny lekarz nie poradził sobie z zadaniem. Strata naprawdę bolała. Powinien rozumieć to lepiej, niż ktokolwiek inny. Wielokrotnie przecież chwalił się, że również posiada córkę, tylko nieco młodszą od Gracie. Nie potrafiła patrzeć na niego, tak jak wcześniej. Nie powinien się temu dziwić. I zamierzała tak zachowywać się jeszcze przez bardzo długi czas. Musiał do tego przywyknąć, ewentualnie odpuścić na dobre i dać jej święty spokój. Albo przynajmniej czas, aż przejdzie jej cała faza. Poza tym, chciała przejść żałobę sama; bez usilnej pomocy ze strony mężczyzny. – A to dobre. To samo mogłabym powiedzieć do ciebie – parsknęła śmiechem i spojrzała na Alexa z politowaniem. – I dlatego, że tak bardzo jesteś dorosły nie podałeś mi swoich danych? – rzuciła oskarżycielsko, unosząc jedną brew do góry. Nie zamierzała pozwolić sobie, aby w jakiś sposób ją pouczał i mówił jej, jak miała się zachowywać. – O nie. Na pewno nie. W tej chwili powstaje tutaj konflikt interesów. Nie jestem w stanie ci pomóc – stanowczo pokręciła głową na boki. Nie zamierzała wykonywać dla niego żadnych usług nawet, jeśli miałaby z tego całkiem niezłe pieniądze.
Powrót do góry Go down
Alexander S. Campbell

Alexander S. Campbell


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:30 pm

Szczerze? Alexander sam nie miał bladego pojęcia co by zrobił, gdyby był na miejscu Felicity. Pewnie sam by szalał ogromnie z niepokoju, kiedy jego dziecko by było na sali operacyjnej, ale bardziej prawdopodobne, ze po prostu bez żadnego ostrzeżenie wparował by na te cholerną sale, żeby wszystko obserwować, a zwłaszcza swoje dziecko. Nie chciał żeby to się tak skończyło, bo zdawał sobie sprawę z tego, że blondynka czeka na pozytywne wyniki, kiedy wyszedł z sali. Musiało być to dla niej piekło. Nie stawiał się na jej miejscu, bo to nie ma żadnego sensu. Wie co to poczucie straty, ale nie mógł się poddać kiedy stracił swoją żonę. Miał Maię. To prawda, że chwalił się córką, bo to, że ją ma to ogromne szczęście, które czuje każdy rodzić, ale kiedy jest z Millington, a to się zdarza ostatnio coraz częściej, nie wspomina o dziewczynce. Nie chce jej robić przykrości. Nie zawinił w tej sprawie, jednak czuł potrzebę pomocy kobiecie, ponieważ bardzo to przeżyła i nie dziwił się jej. Nie wiedział co ma robić, ale jedno jest pewne – na pewno nie da jej spokoju, bo chce jej pomóc. Nie może pozwolić by ta kobieta się załamała swoja stratą.
- Gdybym podał swoje dane to na pewno byś odmówiła. - nadal szedł w zaparte ze swoim planem i nie odpuści. Może źle to rozegrał, ale tak naprawdę potrzebuje pomocy tej kobiety. Zasięgnął opinii i była jedną z najlepszych w tym mieście, więc jak miał nie skorzystać? No właśnie nie mógł. - Nie powstaje żaden konflikt interesów, tylko wymyślasz. - zaczął sceptycznie patrząc na kobietę. – Naprawdę potrzebuje twojej pomocy. Jesteś w tym najlepsza. - nie próbował w żaden sposób jej słodzić. Są to same fakty, które słyszał od ludzi, których nią pytał. Campbell nie robi niczego na pół gwizdka.
Powrót do góry Go down
Felicity Millington

Felicity Millington


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:30 pm

Każdy człowiek przechodził stratę na swój sposób, Felicity z reguły nie lubiła mówić o swoim życiu, ani o tym, co siedziało w jej głowie. Dusiła wszystko w sobie, bo uważała to za najlepszą opcję i nie brała innych pod uwagę. Wierzyła w Alexa do momentu, gdy wyszedł z sali i przekazał jej tak przykre wieści. Nie potrafiła się po tym podnieść, przez kilka tygodni nie było z nią w ogóle kontaktu i nie miała ochoty wychodzić ze swojego domu. Zawiesiła wszelkie projekty, które miała jak zawsze wykonać o czasie. Wtedy nie była w stanie normalnie funkcjonować i nie wiedziała tak naprawdę, czy będzie potrafiła podnieść się po Grace, która była dla niej całym światem. Młodą wychowywała sama, bez jakiejkolwiek pomocy osób trzecich, nie wspominając o ojcu dziewczynki, który wypiął się na nią po jednorazowym i w dodatku pijackim wyskoku. No cóż, od zawsze miała twardą dupę. Nie prosiła o pomoc nawet rodzeństwa, które miało także swoje życie i problemy. Nie potrzebowali przecież, aby Felka dokładała im swoich. Od zawsze taka była. Radziła sobie, może czasem w kulawy sposób, ale radziła.
Nie mogła uwierzyć w to, że Campbell był na tyle głupi, aby prosić ją o taką pomoc. Czy on kompletnie oszalał? Co on sobie w ogóle myślał? Przyjaciółmi to oni na pewno nie zostaną, ale chyba nie rozumiał tego, co się do niego mówiło. Może trzeba było przetłumaczyć mu ręcznie? Dostałby jednego strzała i heja. – Alex, prosisz mnie o zbyt wiele – westchnęła. On chyba nie widział niczego poza czubkiem własnego nosa! Ale był facetem, czego innego mogła się po nim spodziewać? – Nie pomogę ci. Nie po tym wszystkim, Campbell. Po prostu.. nie potrafię tego zrobić – wyjaśniła i postarała się nawet o nieco łagodniejszy ton. – Zawsze mogę polecić ci kogoś z Seattle, mam tam kilku znajomych architektów – i co? Miała dobre serce, tego nikt nie mógł jej zarzucić. Czy on nie rozumiał, że potrzebowała czasu? Chciała przemyśleć wszystko, a jego ciągła obecność w jej życiu niczego nie ułatwiała.
Powrót do góry Go down
Alexander S. Campbell

Alexander S. Campbell


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:30 pm

Alexander jest bardzo upartym i nie jest tak łatwo się go pozbyć. Zrobił wszystko co w jego mocy i nawet chyba złamał przez to jakieś przepisy szpitala, ale jakoś go to nie ruszyło, ponieważ wiele razy dyrekcji szpitala powtarzał, że ma w nosie takiego rodzaju zasady, bo on tutaj jest od ratowania zdrowia i życia pacjentów, a nie od uważania na jakieś wyimaginowane procedury. Oczywiście nie robi wszystkiego tak jak leci, nie po to spędził tyle lat na nauce i praktyce żeby mogli go wywalić za jakieś małe rzeczy. Co nie zmienia faktu, że czasami nie naciąga tego czy owego, nie był by sobą. Tak samo jak nie powinien w taki sposób wplątywać dziewczynę w swój plan, ale on naprawdę chciał jej pomóc na swój własny sposób i sam potrzebował pomocy w sprawie domu, a że jest egoistą i czasami megalomanem to chce mieć to co najlepsze, czyli w tym wypadku projekt od Millington. Więc tak jak by ta sytuacja ma w sobie drugie dno. Potrzebuje czegoś nowego w swoim życiu, bo ma poczucie, że pewne sprawy stanęły dla niego w miejscu, a najlepiej zaczynać od małych rzeczy. Nie dobrze jest mieć takie poczucie, a Alex ma już swoje lata, chociaż aż taki stary znowu nie jest. Zmiany są dobre w życiu, a przynajmniej niektóre, bo takie nie miłe to oczywiście, że nie są. Chyba, że ktoś lubi się katować w życiu to proszę bardzo. Lekarz nie należy do takiego rodzaju osób. Preferuje miłe rzeczy.  
- Proszę o pomoc fachowca. - odparł. W większości przypadków Alex jest egoistą i tego nie ukrywa, wali prawdę prosto z mostu, dlatego jest w tym miejscu, ale to taki dosyć powszechny fakt, więc nie zwraca na to uwagi, ale w tym momencie nie to nim kieruje. Podejrzewam, że Felicity nie wiedziała, że Alex ma córkę, czy wie? Bo już się w sumie w tym zgubiłam. Nie skomentował jej kolejnych słów. - Stracisz dobrego klienta. - odparł wzruszając ramionami. Tak, on na pewno nie odpuści.
Powrót do góry Go down
Felicity Millington

Felicity Millington


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:31 pm

Skąd wzięli taki faceta? Czy ona chociaż raz nie mogła mieć spokoju w swoim życiu? Chyba za mało miała problemów. Czuła się źle ze stratą córki, a patrzenie na lekarza, który nie poradził sobie podczas operacji przyprawiało ją o dreszcze oraz wymioty. Nie mogła na niego patrzeć, choć nie był trędowaty. Po prostu nie potrafiła wysiedzieć spokojnie w jego towarzystwie. Nie mogła znieść każdego słowa, które wypadało z ust mężczyzny. A może by tak wytłumaczyć mu to wszystko ręcznie? Tak chyba byłoby najlepiej.
Felicity zdawała sobie sprawę z tego, że była dobrym i znanym architektem, ale nie chciała pomagać mężczyźnie, który nie podołał jedynemu i najważniejszemu zadaniu. Postawiła wszystkie karty na lekarza, który podobno był jednym z najlepszych. Może opinia publiczna pomyliła się? Mhm, to na pewno. Blondynka w ogóle nie dopuszczała do głowy innych opcji. Miała tylko swoją opinię, a cała reszta ją nie obchodziła. Grace była jej jedyną rodziną, więc nic dziwnego, że czuła pustkę, a innych ludzi po prostu traktowała z rezerwą. A Alex działał na nią jak płachta na byka. Czego jeszcze nie rozumiał? – Campbell, trafiłeś pod niewłaściwy adres – nie zamierzała zmienić swojej decyzji. Nie miała ochoty na rozmowę z nim, a co gorsza spotkać go gdzieś znowu. Następnym razem nie skończyłoby się to za dobrze, ale on był chyba głupi, aby zacząć myśleć o takich rzeczach. – Dobrze. W porządku. Niech stracę. Nie będę płakać z tego powodu – odparła obojętnym tonem i nawet nie obrzuciła mężczyzny spojrzeniem. Nie zasługiwał na uwagę z jej strony. Natomiast zaczęła grzebać w swojej torebce, aby po chwili wyciągnąć z niej wizytówkę znajomego architekty. – Ciesz się, że chociaż w ten sposób ci pomagam – wcisnęła niewielki papierek do jego ręki i spojrzała na niego bez jakiegokolwiek wyrazu. – Chyba właśnie nasze spotkanie dobiega końca – dodała na koniec, zaczynając nerwowo rozglądać się po okolicy.
Powrót do góry Go down
Alexander S. Campbell

Alexander S. Campbell


#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitimePią Cze 19, 2020 10:31 pm

Alexander nie ma sobie nic do zarzucenia, ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że blondynka obwinia go o śmierć małej dziewczynki. Jednak nic z tym nie może zrobić, tak się stało. Robił to co w jego mocy, by Grece przeżyła, jednak jej przypadek był o wiele trudniejszy niż mu się wydawało. Nie poddawał się. Próbował wszystkiego, naprawdę, jednak w tym momencie rozpacz przysłaniała dziewczynie wszystko i również to rozumiał, ponieważ też kogoś stracił, dlatego postępuje tak a nie inaczej. Sam nie pogodził się ze śmiercią żony, bo stało się to tak szybko, że na początku dla niego to był szok i nie mógł uwierzyć w to co się stało. Takie jest życie. Nadal ma wszystkie zdjęcia swojej ukochanej żony w domu. Nie potrafi ich schować, a poza tym dlaczego miał by to robić? Zawsze będzie miała miejsce w jego życiu. Była jego żoną i dała mu córkę. Nie mili tylko okazji razem jej wychować. Dzięki tej małej istotce czuje, że kobieta jest przy nim i go wspiera.
Campbell jest jednym z najlepszych lekarzy, dlatego został przydzielony do tej operacji. Tylko do kobiety nadal nie może dotrzeć, że jej córki nie dało się uratować. Zrobił wszystko co z jego mocy. Gdyby było inaczej to nie prowadził by kilkunastogodzinnej operacji, gdyby widział, że z marszu się podda. Nie z tym facetem. Ratuje ludzi, a właściwie tych małych ludzi. Całe swoje długie życie pracuje z dziećmi i nie zawsze jest w stanie ich uratować. Jego dobry, ale do cholery nie jest bogiem. Gdyby miał takie możliwości to nikt by nie umierał, jest tylko człowiekiem.
- Twoja decyzja. - powiedział tylko. Nie to nie, jak nie ta sprawa to inna. Poradzi sobie z tym, zawsze tak było. Jest samodzielny od najmłodszych lat, ponieważ taki ma charakter. - Ty się mnie pozbywasz, ale niech ci będzie. Do widzenia. - powiedział i po prostu sobie poszedł. Nie oglądając się za siebie.


zakończone
Powrót do góry Go down
Sponsored content




#1 Ławki gdzieś w parku Empty
PisanieTemat: Re: #1 Ławki gdzieś w parku   #1 Ławki gdzieś w parku I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
#1 Ławki gdzieś w parku
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Forteca Domi i Natki :: Alex Campbell & Felicity Millington-
Skocz do: